wtorek, 30 października 2012

eSeS - trup

ten tekst również stary, ale jakoś go lubię. w sumie przypomina ciekawy okres w moim życiu, w którym jeszcze miałem jakąś wenę, jakieś cele w życiu do osiągnięcia, a dziś już nie mam nic..

1. minęło kilka tygodni od rzekomej choroby
do północy pozostało kilka marnych godzin
na łóżku leżą powoli rozkładające się zwłoki
ślepi ludzie próbują z nim prowadzić dialogi
ciągle gadają, nie widzą że to już tylko trup
słychać nagle ciało przemawia, klękasz mu do stóp
stała się cisza, bardziej lodowata niż powiew
syberyjskich wichrów, rozpoznano nową fobie
wykrzywione wargi, jakby gotowe do morderstwa
boisz się śmierci, widać w twoich oczach strach
krew w nim nie krąży, patrzy na ciebie jak na ofiarę,
jego oczy zapadnięte i nieruchome, zabójstwo z umiarem
wszystko bez presji, płuca zaczynają ociężale pracować
wydychając powietrze słychać świst, jesteś pełen obaw
trup zaczął żyć na nowo, a ty służysz mu ku ozdobie
oddycha, ale ze śmiertelnego łoża nie podniesie się człowiek

2. wchodzisz do mieszkania czuć tu śmierć
zaglądasz do pokoju widać w twoich ruchach lęk
jedzie stęchlizną odkąd przekroczyłeś próg
zaczynasz bełkot jakiś zbędnych słów
trupi fetor drażni ci nozdrza i powoduje mdłości
próbujesz rozgryźć tych zwłok tożsamość
otwiera się okno czujesz powiew wszechmogącego
zła, przyćmione światło, ten dom jest samowiedzą
sam na sam z trupem, który szepcze że jesteś w stanie
przywrócić go do życia, ty masz moc, on władze
jego martwe oczy zdawały się widzieć wszystko
klęczysz nad łóżkiem, głowa pochylona nisko
zachowujesz się jak świnia, przerażone zwierze
które nie wie co się dzieje, najlepiej wziąłbyś teraz węzeł
przywiązał go do klamki i zakończył swój marny żywot
zawiało mrozem, w mieszkaniu zrobiło się półżywo

3. nagły szelest jakby śnieżyca uderzająca w okno
modlisz się żeby tak było, ale nagle ktoś chrząknął
to był szelest pościeli dochodzący z łóżka umarlaka
z twoich ust na sekundę leci tysiąc błagań
żeby Bóg cię oszczędził, bo zrobiłeś co ci kazano
ale wzywałeś szatana, wpadłeś mu wprost do ramion
właśnie się opamiętałeś, najchętniej chciałbyś stąd wyjść
w pokoju pojawił się jakiś dziwny rodzaj mgły
by ukryć przed śmiertelnikami to mroczne wydarzenie
bo było coś spoza świata, przekraczające ludzką barierę
chowasz się w kąt, zawiało jakąś nadprzyrodzoną siłą
coś wbiło do mieszkania i cokolwiek to było
nie było to z tego świata, może coś z środka ziemi
mgła opada, patrzysz na ubranie jesteś cały we krwi
patrzysz w górę, stoi nad tobą stwór ciemniejszy od nocy
cuchnący rozkładem, bierze cię za manatki by do lochu wtrącić

eSeS- dziesięć pięter

1. dziesięć pięter, około sześćset schodów
dwadzieścia dwa mieszkania, milion dowodów
a każdy stopień to jakaś życia wada
czasami nic już w życiu nie pomaga
a każde piętro to jakiś ludzki problem
pełno zagadek, choć to tylko zwykłe budowle
otwarta klatka, wchodzę na pierwsze piętro
pierwsze drzwi, jakiś chłopak już na szyi z pętlom
przerażający widok, idę dalej, idę do góry
drzwi po lewej, pobite dziecko do misia się tuli
ojciec alkoholik, w domu piekło, porozrzucane butelki
nikt nie poda reki, z dziesiątki słyszę jakieś jęki
zaglądam do środka, młoda dziewczyna już rodzi
kobieta ledwo przytomna, ale nikogo to nie obchodzi
a jej facet kilka kilometrów stąd wciąga koke
dzwonię po karetkę, zabierają ją, jest okej

ref. dziesięć pięter, życiowa wycieczka

piekło pod osłoną kilku mieszkań
w końcu jakiś anioł wychodzi z cienia
coś tam szepcze i coś się zmienia

2. pora iść wyżej, wchodzę na piętro szóste

cyfra jak z totka, żona do męża poczekaj minutkę
wychodzi do mieszkania obok, leci na dwa fronty
on nic nie podejrzewa, a ona się boi że ją odtrąci
obok ktoś stoi w oknie, tłum na dole krzyczy skacz
nie interesuje ich powód, ważne by zrobił do przodu krok
piętro ósme, nie ma drzwi, ziomek zero prywatności
facet znęca się nad prostytutką i nie chce ustąpić
mówi, że może z nią co chce, bo szmata wybrała taki los
to że tak zarabia, nie znaczy, że ma ją wynieść zawiniętą w koc
popatrz na dziewiąte, rodzina w tym domu nie ma co jeść
są uczciwi, ale nie otrzymają pomocy, bo kraj ich skreślił
jestem na dziesiątym, za tymi drzwiami siedzi człowiek chory
nie wychodzi, bo inni czują do niego wstręt, wejdę, to nie boli
później na dach, tam kolejne schody, które prowadzą do nieba
jeśli nie chcesz- nie idź, do takich decyzji się dojrzewa

eSeS - taniec

stare, ale chyba nie jest najgorsze.

1.nie daj się oszukać, ten taniec jest jak meksyk 

dziś nie liczą się żadne zasady ani kodeksy 
to gra pozorów, tutaj nikomu nie możesz ufać 
nie odrywaj od niej wzroku, ona to kłamczucha 
patrz na jej ruchy, nie daj ponieść się emocji 
nie pozwól się omotać, dobrze wiesz że to nie z troski 
ona jest zwykłą dziwka, a to jest erotyczny taniec 
uczciwość to nie jej cecha, więc patrz przez ramię 
nie daj zrobić się w chuja, mimo że to wygląda niewinnie 
nie bądź jak ten kołek i nie stój bezczynnie 
to wszystko nie wyglądałoby dobrze nawet na zdjęciach 
jesteś słaby nie masz szans, ona traktuje cię jak śmiecia 
nie potrafisz już tańczyć, masz bezwładne nogi 
ale ona ciągnie cię dalej, ma w sercu tylko egoizm 
masz nadzieje na to, że ktoś powie odbijamy 
doczekałeś się, wchodzę na parkiet, jesteś ocalony 

ref.to nie zabawa, to jest osobisty taniec z życiem 

widzisz porażkę, myślisz że ona jest twoim odbiciem 
jest tak, raz prowadzi życie, raz prowadzisz ty 
pamiętaj tutaj liczy się potencjał i spryt 

2.stoję przed życiem, nie traktuje go jaki panienki 

ona staje się smokiem, już nie ma na sobie sukienki 
nie patrzę na życie jak na diamenty, ani żadne cudo 
nie nabierze mnie tak jak poprzednika, mnie nie uwodzi 
jest cisza, przygotowujemy się do walki, ruszamy w tango 
życie próbuje wcielić się w tą kobietę elegancką 
to jest gra w szachy, wygrywa prawdziwa inteligencja 
muszę być skupiony, bo rozproszenie tu uśmierca 
robi ze mną co chce zamykam oczy i słucham umysłu 
przejmuję inicjatywę, mam już kilka pomysłów 
jak wygrać tą walkę, i zakończyć ten pojebany taniec 
patrze życiu w oczy, prawy sierpowy, szczęka się łamie 
upada na podłogę, ale chce pokazać że z nią nie wygram 
przybiera inną postać, staje przede mną potężny mężczyzna 
boję się, każdy z was by się bał, ale zakończę ten karnawał 
nie dam się pokonać życiu, stoję cały roztrzęsiony, słyszę brawa